hamburger

(jeśli zgłaszasz przypadek phishingu, zapisz mail (przesuń go z programu pocztowego na pulpit komputera lub wybierz opcję plik/zapisz jako), a następnie załącz)

Podejrzany SMS prześlij na nr 508 700 900

Jeśli zgłoszenie dotyczy bezpieczeństwa dzieci, zgłoś je również pod http://www.dyzurnet.pl
@CERT_OPL

Czy ten sklep jest prawdziwy?

Fałszywe sklepy to jedna ze zmor ostatnich lat. Przed erą internetu stworzenie „lewego” sklepu było wyższą sztuką. Teraz nie trzeba nawet dużej wiedzy, by wykupić domenę i sklepowe oprogramowanie. Potem pozostaje skopiowanie treści, założenie konta „na słupa”, wystawienie towarów po odpowiednio promocyjnych cenach. I to w zasadzie wszystko.

To, jak ważny jest to problem, widać choćby po liczbie niemal 23,5 tysiąca członków Facebookowej grupy „Oszukani przez fałszywe e-sklepy”.
Co cechuje fałszywy sklep? Co możemy stracić, jeśli damy się oszukać? Wbrew pozorom to wcale nie takie trudne, jeśli wiecie, na co przede wszystkim trzeba uważać. Przeczytajcie i prześlijcie ten link każdemu, kto w Waszej opinii mógłby dać się oszukać.

Co widać od razu?

Zacznijmy od kwestii podstawowych, które można sprawdzić na pierwszy rzut oka. Analizując stronę pod wględem bezpieczeństwa, jej adres, tzw. domenę (naszą stronę czytają nie tylko eksperci), najlepiej czytać od końca. Lwia część stron, z których większość z nas korzysta, kończy się na .pl, .com, ewentualnie .eu. W przypadku, gdy adres sklepu, który Was zainteresował, ma na końcu .top, .online, .site, .cyou, czy coś równie niestandardowego – warto włączyć tryb: „Uważam bardziej”.

Idźmy dalej – czy raczej wcześniej, „w górę” adresu. Jeśli domena najwyższego rzędu (Top Level Domain, TLD) jest podejrzana, a wcześniejsza część adresu przypomina istniejący sklep (mediaexpert, rtveuroagd, itp.) – odpuśćcie go sobie. Można być niemal pewnym, że to oszustwo. Warto też być ostrożnym przy nazwach „generycznych” (obuwiezsieci.pl, nowybuty.top). W tym drugim przypadku mamy też stylistyczną literówkę, co wskazuje na założenie witryny przez osoby nie używające na co dzień języka polskiego. Zdarzają się też sytuacje, gdy przestępcy używają wygasłych domen, stąd np. fałszywy sklep pod adresem… Strefy Płatnego Parkowania w Oleśnicy. Czasami trafiają się nam adresy totalnie nie pasujące do tego, co widać na stronie. To też znak, by z takiej witryny czym prędzej uciekać.

Spójrzmy głębiej

Czasem nawet wystarczy zerknąć niżej na głównej stronie. Chodzi o ceny, rzecz jasna. Warto jednak mieć na uwadze, że niższa cena nie musi automatycznie oznaczać oszustwa. Z drugiej strony, przestępcy wycwanili się już na tyle, że „okazje” wrzucają na stronę po cenach tylko nieco niższych, niż w prawdziwych sklepach, dodatkowo dobrze pozycjonując witrynę, bądź wspierając kampanię płatnymi reklamami, czy mailingiem.

Warto – dla domeny .pl – sprawdzić wpis WhoIs. Na tej stronie, wpisując sprawdzany adres w rubryce „wpisz nazwę domeny”, poniżej zobaczymy m.in. szczegóły abonenta. Rzetelna firma będzie tam mieć dane o sobie, bądź ewentualnie wynajmowanej agencji marketingowej. Brak informacji „dane niedostępne” nie musi oznaczać oszustwa!

Na koniec, jeśli wciąż opadają Was wątpliwości, bądź macie po prostu chwilę, żeby „pogrzebać”, warto poszukać na stronie kilku linków: regulaminu i polityki prywatności. Jeśli brakuje w nich podstawowych informacji, tj. nazwy firmy (oszuści często używają generycznych dokumentów), NIP/REGON, czy danych kontaktowych, możliwości są dwie. Na 99,9% oszustwo, na 0,1% – sklep w trakcie tworzenia i właściciel wrzucił „zaślepkę”. Jeśli natomiast dokumentacja wskazuje jako właściciela firmę MediaPort sp. z o.o. – to ściema. Z wyłączeniem witryn 1but.pl i takemore.net wszystkie inne witryny powołujące się na tę firmę to oszustwo. Jej właściciele od lat bezskutecznie usiłują usankcjonować nadużywanie ich marki.

Co można stracić?

W pewnym sensie można rzec, iż żyjemy w erze promocji. Internet i olbrzymia podaż różnych produktów powodują, że normalne jest dla nas szukanie za każdym razem miejsca, gdzie dostaniemy je najtaniej. Nie zapominajmy jednak, że odrobina niefrasobliwości wystarczy, by zamiast zysku znacznie więcej stracić. W optymistycznym wariancie (faktycznie najczęstszym w przypadku nieistniejących sklepów) wpłacimy pieniądze, by do końca świata czekać na produkt, który nigdy nie nadejdzie. W najgorszym – jeśli oszuści zadziałali hybrydowo – podstawią nam jeszcze fałszywą bramkę płatności, wykradną login i hasło, a potem wszystkie pieniądze z banku.

Bądźmy mądrzy przed szkodą. A jeśli mamy wątpliwości, warto zajrzeć na listę podejrzanych sklepów prowadzonych przez Legalniewsieci.pl, i/lub zapytać nas, pisząc maila na adres cert.opl@orange.com.


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także